Badania obrazowe stały się nieodłączną częścią medycyny. Dzięki nim lekarz jest w stanie szybciej poznać powody dolegliwości swoich pacjentów i wdrożyć odpowiednie leczenie. Najczęstszym z nich jest badanie rentgenowskie. Czy powinniśmy się go bać? Czy unikanie badań, w których wykorzystywane jest promieniowanie rentgenowskie jest dobrym rozwiązaniem?

Odpowiedź na oba te pytanie brzmi NIE. Badania te pomagają w szybszym zdiagnozowaniu pacjenta oraz wykryciu wczesnych zmian patologicznych w organizmie. O wiele niebezpieczniejsze dla pacjenta jest długie poszukiwanie powodów jego dolegliwości niż wykonanie badania, w którym wykorzystywane jest promieniowanie rentgenowskie (zwane także jonizującym).

Wśród badań, w których wykorzystywane jest promieniowanie jonizujące jest tomografia, mammografia, badanie rentgenograficzne (RTG) oraz badania z zakresu medycyny nuklearnej. We wszystkich z nich dawka otrzymywana przez pacjenta jest w pełni bezpieczna. Nad ilością promieniowania, jaką dostaje pacjent czuwa kilka osób. Wśród nich jest lekarz kierujący na diagnostykę, który zlecając odpowiednie badania wybiera jedynie te najpotrzebniejsze; technik, który układa pacjenta oraz ustawia odpowiednie parametry oraz lekarz radiolog, który czuwa nad badaniami i w zależności od uzyskanych w trakcie wyników, może odpowiednio do sytuacji zmienić zakres badania.

Badanie RTG oraz mammografia cechują się najniższymi dawkami z pośród wymienionych wcześniej badań. Dawka w jednym zdjęciu rentgenowskim potrafi być kilkunastokrotnie mniejsza niż w tomografii. Dlatego często lekarz zleca klika zdjęć jednego narządu, zamiast tomografii danego odcinka. Ponad to wraz z postępem technologii dzięki wielu zmianom dawka, którą otrzymują pacjenci podczas badań jest o wiele niższa niż jeszcze kilkanaście lat temu. Dlatego pacjent poddający się tym badaniom może czuć się bezpiecznie.